12/31/2017

Całkowicie subiektywne czytelnicze podsumowanie 2017, czyli moje TOP 10

Całkowicie subiektywne czytelnicze podsumowanie 2017, czyli moje TOP 10

W tym roku przeczytałam 58 książek - oczywiście nie licząc tych, które odłożyłam w trakcie czytania, bo nie mogłam przez nie przebrnąć. Tych ostatnich była całe szczęście zdecydowana mniejszość. W ubiegłym roku na czterdzieści-kilka przeczytanych za najlepsze uznałam trylogię Millenium (tak, poznałam Blomkvista i Salander dopiero rok temu… Lepiej późno niż wcale!), trylogię Bernarda Miniera (mistrz suspensu, chylę czoła!) oraz „Pielgrzyma” Terrego Hayesa (bardzo wciągająca historia z wątkiem terrorystycznym). I to wszystko, co zapadło mi w pamięć z 2016, mogę więc śmiało powiedzieć, że w 2017 udało mi się trafić na zdecydowanie więcej bardzo dobrych pozycji, z których TOP 10 znajdziecie poniżej.



10. B.A. Paris „Za zamkniętymi drzwiami”


Jest to jedna z tych książek, które określam mianem „czytadeł”, czyli takich, które są mega rozreklamowane, napisane prostym językiem i „wchodzą” w jeden wieczór. Nie jest to bynajmniej żaden zarzut, takie pozycje też są potrzebne. Postanowiłam wyróżnić tę książkę w moim TOPie, ponieważ bardzo spodobała mi się problematyka w niej poruszona. Czy patrząc na sąsiadów, a nawet znajomych, jesteśmy w stanie stwierdzić ze stuprocentową pewnością, że kiedy są sami w domu, wszystko faktycznie jest w porządku? Czy poznając kogoś nowego i zakochując się w nim możemy przewidzieć jak naprawdę potoczy się nasze wspólne życie? Czy możemy poznać kogoś na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że nigdy nie spotka nas z jego strony nic złego? 
Nie jest żadną nowością, że „psychopaci są wśród nas”. Motyw ten nie jest też niczym nowym w literaturze rozrywkowej. Autorce udało się jednak stworzyć obraz, który jednocześnie przeraża i fascynuje. Oto bowiem mamy historię jak z bajki: ona poznaje jego - mężczyznę, który jawi się niczym książę na białym rumaku, o którym skrycie marzy każda kobieta. Zakochują się, pobierają, zamieszkują w pięknym domu i na dobrych kolacjach goszczą znajomych, którzy kipią z zazdrości. Kiedy jednak drzwi zamykają się za ostatnim z gości, w domu rozgrywa się prawdziwy dramat, którego makabra rośnie z każdą stroną.
Wiarygodność niektórych części tej historii pozostawiam do oceny tym, którzy jeszcze książki nie czytali, całokształt jednak można podsumować bardzo pozytywnie - na pewno w przyszłości sięgnę po kolejne pozycje tej autorki.

Tytuł: Za zamkniętymi drzwiami
Autor: B.A. Paris
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 304
Data wydania: 15 lutego 2017

9. David Lagercrantz „Co nas nie zabije”

Książka dość kontrowersyjna i wręcz przez niektórych bojkotowana przez to, że jest kontynuacją historii stworzonej przez innego, nieżyjącego już autora - David Lagercrantz po śmierci Stiega Larssona postanowił stworzyć dalsze losy znanych z pierwowzoru bohaterów - Lisbeth Salander i Mikaela Blomkvista. Znam takie osoby, które uważają, że jest to jedynie chęć wybicia się i wzbogacenia autora oraz wydawnictwa na cudzym sukcesie. Dla innych, którzy podchodzą do sprawy mniej emocjonalnie, jest to pozycja, po którą sięgną z przywiązania do bohaterów lub ze zwyczajnej ciekawości. Ja zaliczam się do tej drugiej grupy. 
Trylogia „Millenium” jest jedną z najlepszych, najciekawszych i najlepiej skonstruowanych historii kryminalno-sensacyjnych, jakie przyszło mi w życiu przeczytać (a w każdym razie do tej pory). Przez trzy opasłe tomy obserwowałam Mikaela i Lisbeth, poznawałam tajemnice z przeszłości Salander, dowiadywałam się co wpłynęło na całokształt jej osobowości i demaskowałam bandziorów na łamach prasy wraz z Mikaelem. Śledziłam ich relacje od początku i byłam świadkiem tego, jak się do siebie zbliżają. Razem z nimi przeżywałam każdą porażkę i każdy sukces. Larssonowi udało się tak skonstruować te postaci, nadać im takiego realizmu, że przyrzekam - mogłabym uwierzyć, że ta dwójka istnieje naprawdę! Kiedy więc przeczytałam ostatnie zdanie trzeciej części cyklu, pojawił się standardowy dylemat: i co ja mam teraz zrobić ze swoim życiem? Na ratunek stawił się Lagercrantz. Czy jego kontynuacja trzyma poziom pierwowzoru? Nie. Mimo to jest to nadal kawał bardzo dobrej literatury sensacyjnej ze świetną, ciekawie poprowadzoną fabułą.
Osobiście bardzo się cieszę, że mogłam pobyć jeszcze trochę z Lisbeth i Mikaelem, a każdemu, kto jeszcze się waha, polecam nabrać odrobiny dystansu do spraw związanych z prawami autorskimi i niesnasków między Lagercrantzem i wydawnictwem a rodziną Larssona i wyrobić sobie własne zdanie na podstawie lektury. Bo Lagercrantz, choć nie jest Larssonem, pisać potrafi, a fakt, że zamiast tworzyć coś „swojego” kontynuuje czyjąś pracę, uznaję za swego rodzaju hołd złożony Larssonowi. 


Tytuł: Co nas nie zabije
Autor: David Lagercrantz
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 504
Data wydania: 27 sierpnia 2015


8. Joanna Opiat-Bojarska „Gra pozorów”

Pierwsze spotkanie z twórczością Joanny uważam za bardzo udane - mamy tu bowiem lekkie pióro, zawrotne tempo akcji i chaos emocjonalny głównej bohaterki, który czyni tę powieść jeszcze bardziej interesującą. 
Spotykamy tu kobietę, matkę dwójki dzieci, będącą wdową od roku, która pewnego dnia budzi się we własnym aucie, ubrana w nieświeże ubranie i ma w głowie… No właśnie! Okazuje się, że nie pamięta ostatniego tygodnia swojego życia! Co się z nią działo w tym czasie? Czy ma to związek ze śmiercią jej męża? Kto odpowiada za jej zniknięcie? Te i wiele innych pytań pojawia się w głowie czytelnika już od pierwszych stron. A jak wiadomo: kiedy czytelnik pyta, to nie oderwie się od lektury dopóki nie pozna odpowiedzi na swoje pytania. :)

Tytuł: Gra pozorów
Autor: Joanna Opiat-Bojarska
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 320
Data wydania: 17 lutego 2016



7. Agnieszka Olejnik „Nieobecna”

Bohaterki tej powieści to bliźniaczki, które zamieniają się rolami na jeden wieczór. Wieczór, który kończy się śmiercią jednej z nich, a druga, wiedziona strachem o własne życie, postanawia nie wychodzić z roli i przejmuje życie siostry. Wydawałoby się, że sprawa jest prosta, tymczasem każdego dnia, na każdym kroku kobieta staje przed nie lada wyzwaniem - zrobić wszystko, by nikt nie przejrzał tego fortelu.
Powieść jest wciągająca i elektryzująca, szczególnie że dotyczy tak fascynującego zagadnienia, jakim jest kradzież tożsamości. Czy znajdzie się wsród Was ktoś, kto choć raz w życiu nie marzył o tym, żeby mieć bliźniacze rodzeństwo i właśnie bawić się w zamianę ról?

Tytuł: Nieobecna
Autor: Agnieszka Olejnik
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 350
Data wydania: 17 sierpnia 2016



6. Rachel Abbott „Zabij mnie znów”

Morderstwa przeplatające się z dramatem kobiety, matki dwójki dzieci, którą ni z tego, ni z owego opuszcza mąż? Nie brzmi to zachęcająco, prawda? A co, jeśli dodamy do tego wychodzące na jaw tajemnice męża i okaże się, że ofiary morderstw to kobiety łudząco podobne do głównej bohaterki? Abbott ma tak lekkie pióro, tak dobrze konstruuje fabułę i tak sprytnie dawkuje czytelnikowi informacje niezbędne do rozwiązania zagadki, że tej pozycji po prostu nie da się odłożyć! I faktycznie kosztowała mnie zarwaną noc. Ale zaręczam: było warto!

Tytuł: Zabij mnie znów
Autor: Rachel Abbott
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 400
Data wydania: 12 października 2016




5. Remigiusz Mróz „Większość bezwzględna”

Jak to z Mrozem bywa - kartki przewracają się same, oczy pożerają literki w zastraszającym tempie, a mózg woła o jeszcze… :)
Bardzo podoba mi się political fiction w wykonaniu Mroza, „Większość bezwzględna” jest jeszcze lepsza od pierwszej części cyklu i o ile autor nie pójdzie w tym samym kierunku, co w przypadku serii o Forście i nie zacznie konstruować nieprawdopodobnych historii, każdy kolejny tom będę czytać z zapartym tchem!

Pełna recenzja tutaj.

Tytuł: Większość bezwględna
Autor: Remigiusz Mróz
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 496
Data wydania: 8 listopada 2017



4. Dominika van Eijkelenborg „Kiedy będziemy deszczem”


Pozycja obyczajowa. Mamy tu wątek kryminalny, ale niewystarczający do tego, by określić tę powieść mianem kryminalnej. Książka kupiona przeze mnie zupełnie przez przypadek okazała się być niesamowicie wciągającą historią. Pozycja ta jest bowiem studium ludzkich pragnień i rozterek dnia codziennego, a bohaterowie są dopracowani do ostatniej literki. Portret psychologiczny głównej bohaterki został namalowany przez autorkę tak realistycznie, że każdy czytelnik znajdzie w niej odbicie części samego siebie. Wyjątkowa pozycja. Polecam każdemu, kto ma ochotę oderwać się od zmęczonych i zniszczonych życiem policjantów napotykających na każdym kroku kolejnego trupa. :) A ja na pewno sięgnę po inne książki Dominiki.

Tytuł: Kiedy będziemy deszczem
Autor: Dominika van Eijkelenborg
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Liczba stron: 432
Data wydania: 20 stycznia 2017



Z pierwszą trójką miałam największy problem. Każdy z tych trzech autorów trafił bowiem prosto w moje czytelnicze serce, choć każdy za coś innego. Uznajmy zatem, że pierwsze trzy miejsca są ex aequo, nikt więc nie musi się bić o miejsce na podium. Jeśli jednak musiałabym wybrać (czytaj: zostałabym zmuszona poprzez przystawienie pistoletu do skroni!), to kolejność byłaby właśnie taka.

3. Marcel Woźniak „Powtórka”

Wielokrotnie mówiłam, że Marcel pięknie pisze - język, którego używa w swoim fabularnym debiucie sprawił, że mój wewnętrzny „gramatyczny nazista” z aprobatą kiwał głową przy każdym kolejnym zdaniu. 
Nie będę się powtarzać - o „Powtórce” możecie przeczytać tu, a jak komuś się nie chce, to krótko powiem: pozycja obowiązkowa dla każdego, kto „siedzi” w polskich kryminałach.



Tytuł: Powtórka
Autor: Marcel Woźniak
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 464
Data wydania: 14 czerwca 2017




2. Bartosz Szczygielski "Aorta" i "Krew"

Duszny klimat powieści Szczygielskiego, świetnie skonstruowana fabuła i sarkazm wręcz wypływający spomiędzy kartek plasują Bartka jako jednego z moich ulubionych polskich pisarzy. I któremu będę się uważnie przyglądać - odnoszę bowiem wrażenie, że Szczygielski ma jeszcze bardzo dużo do zaoferowania, a jego warsztat z książki na książkę będzie coraz lepszy. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom. Z niecierpliwością, ale i z obawą o los, jaki Szczygielski zgotował swoim bohaterom. A jest facet absolutnie bezlitosny. I być może właśnie to sprawia, że po setkach książek o „kolejnych wcieleniach Jamesa Bonda” powiało nieco świeżością i… realizmem.


Tytuł: Aorta
Autor: Bartosz Szczygielski
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 400
Data wydania: 28 września 2016

Tytuł: Krew
Autor: Bartosz Szczygielski
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 400
Data wydania: 8 listopada 2017


1. Robert Małecki „Najgorsze dopiero nadejdzie” i „Porzuć swój strach”

Nie umiem wybrać jednej, więc umieszczam tu obie części cyklu o Marku Benerze. Nie raz i nie dwa mówiłam, jak bardzo zachwycona jestem pisaniem Roberta, powiem więc tylko tyle: Małecki jest świetny i kropka! I wiele bym oddała, żeby móc te książki przeczytać jeszcze raz… po raz pierwszy.




Tytuł: Najgorsze dopiero nadejdzie
Autor: Robert Małecki
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 408
Data wydania: 28 września 2016

Tytuł: Porzuć swój strach
Autor: Robert Małecki
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 443
Data wydania: 30 sierpnia 2017
Sobie i Wam życzę, aby nadchodzący rok przyniósł jak najwięcej czytelniczych perełek i aby doba wydłużyła się o kilka dodatkowych godzin specjalnie na czytanie :) 

12/19/2017

#7 Bernard Minier "Nie gaś światła"

#7 Bernard Minier "Nie gaś światła"
Moja przygoda z francuskim pisarzem Bernardem Minierem zaczęła się jakieś dwa lata temu, kiedy w moje ręce trafił „Bielszy odcień śmierci”. Trafił… i nie został z nich wypuszczony, dopóki nie przeczytałam ostatniego zdania. Minier jest bowiem mistrzem budowania napięcia, a ja dzięki niemu całą noc okłamywałam samą siebie: „jeszcze tylko jeden rozdział i idę spać”…
Tym sposobem nie było innego wyjścia - przepadłam, musiałam sięgnąć po kolejne części cyklu o komisarzu Martinie Servazie. Ale ten tekst będzie o „Nie gaś światła” - mojej ulubionej pozycji z dotychczasowego dorobku Francuza.

Dlaczego ulubionej? Przede wszystkim dlatego, że właściwie jest to bardziej thriller psychologiczny niż kryminał. A dobra powieść w tym gatunku jest na wagę złota, szczególnie taka, od której naprawdę nie sposób jest się oderwać...

Historia opowiada o Christine, o jej życiu osobistym, o jej pracy. Kobietę obserwujemy z bardzo niewielkiej odległości, poznajemy jej świat i zaczynamy się czuć w nim tak samo bezpiecznie jak ona sama… Powoli, krok po kroku, dzień po dniu, strona po stronie zaczynamy dostrzegać zgrzyty, a następnie stajemy się biernymi i bezradnymi świadkami rozpadu całego życia bohaterki… i jej psychiki. Christine pada ofiarą stalkingu - zostaje tak okrutnie zmanipulowana i pozbawiona tak podstawowej rzeczy, jaką jest poczucie bezpieczeństwa, że w końcu stawką staje się jej życie…

Fabuła jest konstrukcyjnym majstersztykiem, opowieść o Christine splata się bowiem z wątkiem znanego z poprzednich części komisarza, a całość wywołuje u czytelnika całą masę emocji: wściekłość, bezsilność, niepokój, aż w końcu przerażenie. Dotyczy bowiem najdelikatniejszej sfery każdego z nas - naszej psychiki, naszej wiary we własne myśli, naszego przekonania o tym, że wiemy co jest prawdziwe.

Autor wodzi czytelnika za nos i kiedy już ten myśli: „o, wiem, wiem!”, okazuje się, że guzik wie i że został kolejny raz zręcznie wyprowadzony w pole. Minier w swojej twórczości zastawia na czytelnika całe mnóstwo pułapek i dzięki temu kupuje sobie jego lojalność - kto raz bowiem sięgnął po tego autora, nie ma już odwrotu, będzie czytał dalej. Minier uzależnia. Przed użyciem skonsultuj się z lekarzem… :)

Moja ocena: 👍👍👍👍👍


Tytuł: Nie gaś światła
Autor: Bernard Minier
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis
Liczba stron: 504
Data wydania: 23 września 2014

12/17/2017

#6 Michał Larek "Furia"

#6 Michał Larek "Furia"

W marketingu istnieje coś takiego jak model DAGMAR, który wskazuje etapy, przez które konsument prowadzony jest do dokonania zakupu. Według tej teorii pierwszym krokiem jest uświadomienie klienta o istnieniu danego produktu. Kolejnym jest zrozumienie, czyli utworzenie w głowie klienta jego własnego, lecz pożądanego przez producenta (w tym wypadku wydawcę) obrazu tego produktu. Po tym etapie następuje moment przekonania, gdzie na decyzję o zakupie wpływają opinie innych klientów, którzy już ten produkt nabyli lub tzw. specjalistów. Ostatnią fazą jest podjęcie działania bezpośrednio prowadzącego do zakupu, na którą wpływa się poprzez ułatwienie dostępu do produktu.

Wydawnictwo Czwarta Strona wie, jak promować swoich autorów, dzięki czemu Michał Larek to ostatnio jedno z najgorętszych nazwisk w świecie polskich kryminałów. Będąc więc osobą nałogowo przeglądającą Instagrama, co i rusz trafiałam na to nazwisko. Mając już świadomość, że taki człowiek istnieje i para się pisaniem, zaczęłam zauważać hasła marketingowe: „specjalista od mocnych opowieści”. Połknęłam ten haczyk. Zaczęłam czytać opinie, obejrzałam oficjalny filmik zapowiadający "Furię", wyszukałam kilka wywiadów z autorem. Jakby tego było mało, zorientowałam się, że Pan Larek obserwuje moje konto na IG. Myślę „ok, zamawiam!”.

Książka chwilę musiała poczekać na półce na swoją kolej, ale w końcu nadeszła ta chwila! Pstryk! Zdjęcie zrobione, upublicznione, nie ma odwrotu - czytam!

Pierwsze 40-kilka stron sprawiło, że na kilka dni odstawiłam tę lekturę. Larek używa krótkich, prostych zdań, mnóstwa wulgaryzmów i odnosi się wrażenie, że książka składa się z samych dialogów, a część opisowa jest zredukowana do minimum - „zrobił to, zgasił fajkę, podrapał się po głowie”... Jakby tego było mało facet piszący o tym, co przeżywa kobieta w trakcie okresu? No nie, po prostu nie...
Mam jednak zasadę, że odkładam książkę, jeśli pierwszych 50 stron jest do niczego. Tutaj jeszcze do tego momentu nie dotarłam, poza tym dzięki wirtualnej znajomości z autorem na IG, uznałam, że jestem mu winna, że przynajmniej spróbuję. I chwilę później myślałam już sobie „o, lepiej, dobra, czytam dalej”. Później miałam kilka dni przerwy i kiedy sięgnęłam ponownie po książkę, dotarłam do 150 strony i... przykro mi, ale nie dam rady. 

Powieść została zbudowana na fundamentach, które w teorii powinny stanowić klucz do sukcesu: lata 90., w których najlepszym sposobem na przesłuchanie było tłuczenie delikwenta „w miękkie”; seks - dużo seksu - tego dobrowolnego, jak i przymuszonego; historia zainspirowana autentycznymi wydarzeniami... Niestety te „podane na tacy” narzędzia, które powinny dać czytelnikowi  kilkaset stron dobrej rozrywki, tutaj zostały zmiecione w pył przez kiepską narrację i jeszcze gorsze dialogi. Właściwie to można powiedzieć inaczej: nieistniejącą narrację i kiepskie dialogi. Pomijam kwestię wszędobylskich wulgaryzmów - te z zasady mi nie przeszkadzają. Ba! Często są wręcz nieodzowne do dobitnego podkreślenia danej sceny. Dialogi są jednak sztywne, kłują w oczy i ciężko przez nie przebrnąć. Między nimi natomiast mamy na łapu capu powrzucane zdania opisujące, co ktoś zrobił - same fakty, ewentualnie kilka przemyśleń o tym, że bohater zbyt łatwo daje się prowadzić przez życie wiadomej części swojego ciała... 

Szkoda, bo zanim zabrałam się za „Furię”, czytałam kilka wywiadów z autorem i bardzo mnie zaciekawiła jego fascynacja prawdziwymi zbrodniami, ten człowiek naprawdę umie o tym opowiadać, dziwi mnie więc, że książka jest napisana w ten sposób. 

Nie mogę powiedzieć za wiele o fabule, trudno ocenić coś, czego się nie skończyło, ale historia brzmiała ciekawie, naprawdę można było z tych składników ugotować dobre danie, tymczasem podano nam gumowego kotleta, którego ciężko przeżuć. Mam wrażenie, że autor dużo lepiej poradziłby sobie z literaturą faktu niż z beletrystyką. Jestem przekonana, że gdyby to był reportaż, Larek zdałby egzamin śpiewająco, tymczasem mamy powieść, którą z wielkim żalem odkładam na półkę... 

Oczywiście jest to tylko moja opinia, nie powiem, że nie polecam i żebyście trzymali się od tej pozycji z daleka. Nie powiem, bo każdemu odpowiada coś innego i każdy powinien sam dokonać oceny. Ponadto darzę ogromnym szacunkiem każdego pisarza i doceniam nakład pracy, jaki włożył w stworzenie swojego dzieła. Czy sięgnę jeszcze kiedyś po Larka? Myślę, że tak - z sympatii do autora i z ciekawości. I mam nadzieję, że nasze kolejne spotkanie nie zakończy się tak szybko. 

Tytuł: Furia
Autor: Michał Larek
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 424
Data wydania: 2 sierpnia 2017

12/10/2017

Książkowe prezenty na święta

Książkowe prezenty na święta


Ponieważ nadszedł ten czas, kiedy niektórzy z nas zachodzą w głowę, co komu podarować pod choinkę, spieszę do Was z kilkoma propozycjami. W zależności od możliwości lub chęci - od największego pakietu, do tych nieco mniejszych. Nic nie stoi również na przeszkodzie, by wybrać po jednej każdego z autorów. 😀





🎄REMIGIUSZ MRÓZ seria z Chyłką i Zordonem





Mróz produkuje książki z prędkością światła i na dodatek konstruuje kolejne serie, czy nawet inne gatunki, w związku z czym spotykam się z pytaniami o to, „co warto, a czego nie?”. Osobiście zdecydowanie polecam „Behawiorystę”, choć nie wszystkim przypadła ona do gustu, opisywaną w poprzednim poście serię political fiction, od „Czarnej Madonny” trzymałabym się z kolei z daleka… Niemniej jednak seria o pyskatej i upartej prawniczce Joannie Chyłce zasługuje w twórczości autora na miejsce na podium. Szczególnie biorąc pod uwagę, że szósta część zdaje się wskazywać, że Mróz dopiero się rozkręca, pomysłów mu nie brakuje, a fabuła z książki na książkę jest prowadzona coraz ciekawiej. Taki pakiecik pod choinką to nie lada gratka dla każdego fana prawniczych thrillerów i kryminałów.

🎄BERNARD MINIER seria z Martinem Servazem 




Pierwszą część serii przeczytałam bodaj rok albo dwa temu i sięgnęłam po nią zupełnie przez przypadek - spodobała mi się okładka, nie ma co ukrywać. :) Zaczęłam czytać i… przepadłam. Akcja osadzona w mroźnych, malowniczych Pirenejach, do tego główny bohater musi się zmierzyć z seryjnym mordercą przebywającym z na oddziale zamkniętym zakładu psychiatrycznego… To musiało się udać! I powiem więcej - od tej książki nie da się oderwać! Podpowiem jeszcze, że trzecią część przeczytałam jednym tchem, a po przeczytaniu ostatniego zdania myślałam tylko „i co ja mam teraz zrobić ze swoim życiem?”. Dobrze, że pozostał już tylko miesiąc do premiery kontynuacji przygód komisarza Servaza… 
Jeśli chcecie komuś załatwić kilka zarwanych nocy, to jest to idealny prezent. :)

O trzech poniższych autorach i ich książkach możecie przeczytać w osobnych postach, a ponieważ są to jedne z najlepszych powieści, jakie czytałam w tym roku, polecam je na prezent dla każdego miłośnika kryminałów.

🎄 MARCEL WOŹNIAK seria z Leonem Brodzkim




O "Powtórce" możecie przeczytać tu


🎄BARTOSZ SZCZYGIELSKI seria z Gabrielem Bysiem 




O książkach możecie przeczytać tu i tu


🎄ROBERT MAŁECKI seria z Markiem Benerem




"Najgorsze dopiero nadejdzie" opisywałam tutaj, a po opinię o drugiej części odsyłam Was na mój Instagram

Mam nadzieję, że ktoś znajdzie pod choinką przynajmniej jedną z powyższych pozycji. Jestem przekonana, że każda z nich byłaby trafionym prezentem.

Powodzenia w prezentowych łowach! 😊

12/07/2017

#5 REMIGIUSZ MRÓZ "WIĘKSZOŚĆ BEZWZGLĘDNA"

#5 REMIGIUSZ MRÓZ "WIĘKSZOŚĆ BEZWZGLĘDNA"


Tytuł: Większość bezwzględna
Autor: Remigiusz Mróz
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 496
Data wydania: 8 listopada 2017


Nie lubię polityki. Nie znam się na polityce. Nie rozumiem polityki. Ale z prawdziwą fascynacją oglądam ‚House of cards’ czy ‚Scandal’ oraz, jak się okazuje, z ogromnym zaciekawieniem czytam również tego typu książki. Pociąg do tego rodzaju rozrywki nie jest jednak nieuzasadniony. Żądza władzy, kłamstwa, manipulacje, szantaż, brudy, kazuistyka - to wszystko kojarzy się z polityką. Nic bowiem nie przyciąga uwagi tak, jak to, co dzieje się za kulisami. I nic tak nie popycha jak zwykła ludzka ciekawość.

Po lekturze pierwszej części cyklu napisałam na Instagramie, że Mróz udowodnił, że potrafi w political fiction. Drugi tom tylko to potwierdza. Mam wrażenie, że pod względem merytorycznym powieść jest jeszcze bardziej dopracowana niż jej poprzedniczka. Najbardziej zainteresowała mnie tematyka mikrotargetingu i efektów jego stosowania. Do tego stopnia, że pierwsze co zrobiłam po przeczytaniu ostatnich zdań było wyszukanie kilku artykułów o tym zagadnieniu. Techniki wywierania wpływu zawsze były dla mnie niezwykle ciekawą kwestią. 

Gdzieniegdzie można wyczuć, co autor myśli o obecnym stanie politycznym naszego kraju - można się wręcz potknąć wzrokiem o takie smaczki. I wywrócić. Fragmenty te bowiem potrafią na moment oderwać czytelnika od lektury, zmuszają do refleksji i porównania stworzonego przez Mroza rządu z naszym rzeczywistym.

Muszę powiedzieć, że uważam, że książka powinna być nieco dłuższa. Uzasadniam to zdanie tym, że niestety mam poczucie, że poza kwestiami stricte politycznymi, autor trochę zaniedbał wątki obyczajowe. Czuję niedostatek w kwestii relacji Seyda-mąż, gdzie nawet podczas wspólnej kolacji z rodziną Daria ciągle myśli o „pracy”, podczas gdy czytelnik wie już, co wisi w powietrzu i powinno właśnie spaść z hukiem, tymczasem autor zbywa tę sprawę dwoma zdaniami i wraca do podziałów partyjnych…
To samo dotyczy drugiego głównego bohatera „Większości…”. Patryka Hauera spotyka coś, co powinno wywrócić cały jego świat do góry nogami. Powinno, ale tak się nie dzieje. Postać ta wyjątkowo szybko wraca do politycznej gry i swoich starych nawyków i planów, a choć autor starał się opisać pewne utrapienia związane z nowym stanem Hauera (i chwilami robił to bardzo dobitnie), to jednak czuje się, że ten wątek został potraktowany nieco po macoszemu. Z jednej strony rozumiem, że Patryk i jego żona to polityczne zwierzęta i nic nie jest w stanie stanąć im na drodze do celu - uciekną się do każdej możliwej manipulacji i intrygi, byle tylko dopiąć swego i na tym skupiają całą swoją uwagę. Z drugiej jednak strony wydaje mi się bardzo niewiarygodne, by można było tak łatwo i szybko przejść do porządku dziennego nad tym, co spotkało Hauera.
Gdyby nie te braki w obyczajowej stronie powieści, śmiało mogłabym powiedzieć, że jest doskonała. A tak mogę tylko powiedzieć, że jest świetna. :)

Po przeczytaniu tylu pozycji z dorobku Mroza powinnam być już przyzwyczajona do spektakularnych zakończeń, a jednak wciąż potrafią mnie one zaskoczyć. Czytam, napięcie sięga zenitu, przewracam kartkę i tradycyjnie jak nie gruchnie! Jak nie walnie obuchem w łeb! Koronkowa robota!


Moja ocena: 👍👍👍👍

12/02/2017

#4 Marcel Woźniak "Powtórka"

#4 Marcel Woźniak "Powtórka"




Tytuł: Powtórka
Autor: Marcel Woźniak
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 464
Data wydania: 14 czerwca 2017


Tekst napisany i umieszczony na IG tuż po przeczytaniu "Powtórki" - 6.07.2017

Skończyłam. Za oknem powoli robi się jasno... a ja bym mogła czytać dalej. Nie dla fabuły, której niczego zarzucić nie można, ale dla kogoś, kto pochłania kryminał za kryminałem nie była to historia nowa ani jakoś szczególnie zaskakująca, ale - co należy podkreślić bardzo wyraźnie - mimo to wciągająca. Język natomiast, konstrukcja zdań, niebanalne metafory i poczucie humoru autora sprawiły jednak, że z ponad 40 przeczytanych w tym roku książek, ta trafia do Top 3. Opisy, szczególnie te dotyczące Torunia, a także przemyślenia, jakie pojawiają się w głowie głównego bohatera... cóż, autor fantastycznie posługuje się słowami, działa na wyobraźnię, daje do myślenia. I bohaterowie... Pełnokrwiści i prawdziwi. Przywiązałam się do Brodzkiego i Żółtki, choć najbardziej urzekł mnie pewien starszy taksówkarz i jego marzenie o udziale w pościgu... 

Autorowi gratuluję, poczynił kawał dobrej literatury, cieszę się, że ta książka wpadła w moje ręce i że nie leży zakopana w stosie "do przeczytania". Dzięki temu następnej będę wypatrywać już w przedsprzedaży i jak ją dorwę to będę "szarpać jak Alf kota". 

Dziś, po kilku miesiącach od lektury, mogę powiedzieć tylko tyle: dla mnie jest to książka wyjątkowa. Debiut powieściopisarski, który sprawia wrażenie "dopieszczonego" do ostatniej kropki. Autor zestawia słowa w nieszablonowy sposób i nie tyle bawi się nimi, co świadomie montuje zdania, które mają czytelnika urzec, zaangażować, aż w końcu pochłonąć... I ten, stawiający swoje pierwsze powieściopisarskie kroki, autor, robi to o niebo lepiej niż niejeden bardziej doświadczony kolega po fachu...


Moja ocena: 👍👍👍👍👍
Copyright © 2016 la reine margot , Blogger