1/05/2018

#8 Katarzyna Tusk "Make photography easier"

Cierpię ostatnio na przesyt treści - nie mam siły na czytanie, nie mogę się w nic wciągnąć, nie jestem w stanie nawet przeczytać interesującego mnie artykułu. Udało mi się jednak w jeden wieczór, w mniej więcej półtorej godziny przeczytać tę książkę od deski do deski. 

Trudno byłoby wszakże poświęcić jej więcej czasu, treści bowiem nie ma w niej zbyt wiele, więcej mamy zdjęć. Fotografie te jednak w mojej opinii mogłyby  znaleźć się na Instagramie, Facebooku czy blogu autorki, jeśli natomiast wydaje się książkę o fotografii, to powinny się w niej znaleźć zdjęcia idealne. Tymczasem można tu znaleźć fotografie zrobione telefonem, których jakość na papierze nie wygląda zbyt ciekawie (są na przykład zaszumione), a nawet zdjęcia prześwietlone (sic!). Powtarzam: na Instagram czy bloga? Jasne! Do książki o fotografii… No cóż, może lepiej nie.

Nie mam nic przeciwko robieniu zdjęć telefonem, broń Boże! Sama używam głównie telefonu, ale od niedawna pstrykam również aparatem, ponieważ jakość zdjęć i możliwości aparatu w telefonie przestały mnie zadowalać. Nie jestem specem od fotografii (ciągle się uczę), choć miałam do czynienia z lustrzankami i jakieś tam podstawy znam… Niemniej przy ocenie zdjęcia polegam głównie na swoim oku, bo to w końcu ono decyduje o tym, czy zdjęcie mi się podoba czy nie - i nie mam tu na myśli aranżacji, kompozycji czy w ogóle tego, co zdjęcie przedstawia. Jeśli drukujemy zdjęcie, powinniśmy zadbać o jego jakość. W książce Kasi niestety tego zabrakło.

Nie znalazłam również nic o podstawach używania aparatu - o głębi ostrości, ekspozycji czy innych ustawieniach manualnych nie ma ani słowa. Tymczasem zdawać by się mogło, że od tego powinna zaczynać się taka książka. Jest za to dużo wskazówek jak ustawić siebie czy modela, by wyglądał korzystnie; jakie dodatki dobierać do zdjęć, by nie przesłaniały właściwego obiektu fotografii czy jakie kolory ubrań nie będą nas postarzać… Cóż, jeśli chcemy zachęcać czytelników do tego, żeby kupili sobie lustrzankę i robili tysiące zdjęć w trybie automatycznym, to faktycznie te wskazówki będą kluczowe… 

Za zabawne uważam również to, że wiele (jeśli nie większość) zdjęć umieszczonych w tej książce nie jest autorstwa Kasi - na wielu z nich występuje ona sama i choć są to przykłady tego, co autorka opisuje, to w żaden sposób nie wskazuje na jej własne zdolności jako fotografa. Ale być może się mylę i ten, kto pisze o fotografii wcale nie musi się na niej znać?

Bloga Kasi Tusk bardzo lubię, doceniam jej styl i smak, uważam jednak, że pieniądze, które ktoś chciałby wydać na „Make photography easier” mógłby przeznaczyć na książkę któregoś z profesjonalnych fotografów albo odłożyć je na kurs fotografii.

Podsumuję to krótko: książkę otrzymałam w prezencie od osoby, która wie, że interesuję się fotografią i coś tam próbuję pstrykać - doceniam intencje, książka będzie się ładnie prezentować na regale - na zdjęciach też wygląda całkiem nieźle. :)



Copyright © 2016 la reine margot , Blogger