Joe Hill.
Mówi Wam to coś?
Bo mi nie mówiło.
Tak, przyznaję się bez bicia, że nie miałam pojęcia, że autor naprawdę nazywa się Joseph Hillstorm King.
Tak, King.
Czy będąc synem jednego z najbardziej znanych żyjących pisarzy na świecie, można choć odrobinę podeptać mu po piętach? A może można króla zdetronizować i zająć jego miejsce, by rządzić królestwem powieści grozy?
„Dziwna pogoda” to zbiór czterech minipowieści, o których sam autor pisze, używając jednego z moich ulubionych określeń, że „to samo mięso, nie ma w nich nic zbędnego”. I ma absolutną rację, a historie zajmujące sto - sto pięćdziesiąt stron są ostre, spójne i nie zawierają żadnych niepotrzebnych „zapychaczy”.
Jak przystało na syna swojego ojca, u Hill’a również będzie mrocznie, ponuro, a ludźmi będą kierować najgorsze z możliwych popędów. I to te ostatnie wywołują w czytelniku najwięcej emocji, a Hill korzystając ze swojej bujnej wyobraźni, podaje nam na tacy danie, które w miarę czytania, daje nam coraz więcej do myślenia. Bo poza tym, że w każdej noweli znajdziemy elementy nadnaturalne, to Hill podstawy swoich historii tworzy na fundamentach takich jak zmiany klimatyczne, rozwój technologii czy polityka. Pióro Hill ma lekkie i potrafi wciągnąć czytelnika w kreowany przez siebie świat, ale…
Wyrosłam już z opowieści zawierających szczegóły nadprzyrodzone, co stwierdziłam ostatnio przy lekturze „Outsidera” Stephena Kinga. Nie znaczy to jednak, że nie doceniam warsztatu Hill’a. Ale czego innego można się spodziewać po synu Mistrza? Niedaleko padło to jabłko…
Moja ocena: 👍👍👍
Tytuł: Dziwna pogoda
Autor: Joe Hill
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 512
Data wydania: 5 września 2018
Za egzemplarz do recenzji (oraz świetną parasolkę!) serdecznie dziękuję Wydawnictwu: