10/16/2018

#40 Jakub Małecki "Nikt nie idzie"

Przy naszym pierwszym spotkaniu Jakub Małecki wręczył mi puzzle. 
Kawałki układanki, które trzeba do siebie dopasować, żeby tworzyły całość. Rozsiadłam się więc wygodnie, wysypałam je z pudełka i zaczęłam oglądać ze wszystkich stron. Każdy element był inny, ale w każdym było coś wyjątkowego.

Marzena. Dziewczyna ze sklepu z meblami, żona pilota, matka wiecznego dziecka.
Olga. Kobieta tuż po trzydziestce. Zawartość życiowych wątpliwości: 98%.
Igor. Chłopak, od którego wszyscy odchodzą.
Klemens. Wieczne dziecko.


W miarę czytania, puzzle same się do siebie dopasowują, jakby nigdy nie były rozdzielone. Każdy wsuwa się na właściwe miejsce, pozwalając czytelnikowi rozumieć coraz więcej. Powoli dowiadujemy się, co łączy bohaterów, a także podróżujemy w czasie, dowiadując się, jak to się stało, że dziś są właśnie tacy, a nie inni.
Małecki w niebanalny sposób opowiada historie trudne i umiejętnie posługując się słowami wyciąga z tych historii prawdziwe piękno. Powieść naszpikowana jest drobnymi ulotnymi chwilami, które powinny być celebrowane lub naprawiane, a nie są. 
„Nikt nie idzie” to opowieść o zwykłym życiu zwykłych ludzi. I to od czytelnika będzie zależeć, czy dostrzeże ukrytą w nich niezwykłość…

Smutek.
Właśnie to czuje się po przeczytaniu ostatniego zdania i zamknięciu książki.
Jeśli więc po nią sięgniecie, lojalnie uprzedzam - wyjdziecie z tej lektury mentalnie poobijani, a siniaki będą się długo goić.
Jeśli jednak mimo to zdecydujecie się na tę książkę, gwarantuję, że poza tym wszechogarniającym uczuciem otrzymacie również do przemyślenia zestaw spraw ważnych. 
Ważnych, bo takich, które nie dotyczą tego, gdzie pracować, co zjeść, co kupić i czy nowy kolor szminki pasuje do samochodu, a może ten zegarek z tym garniturem się jednak nie komponuje?

Zastanowicie się nad tym, czy czasem nie warto powiedzieć drugiej osobie tego, co siedzi Wam głęboko w środku i drąży, drapie, próbuje się wydostać, a Wy tak bardzo boicie się reakcji, że ostatecznie stwierdzacie, że milczenie będzie dla tej drugiej osoby lepsze, choć tak naprawdę robicie to dla samych siebie.

Przemyślicie, czy jednak to ukłucie w środku to nie jest może coś poważnego i warto się nad tym zastanowić, pójść do lekarza, bo kiedyś może być za późno, nie zdążycie, a na świecie jest ktoś, dla kogo warto to zrobić, aby mógł spędzić z Wami więcej czasu.

Rozważycie, co jest najbardziej istotne w Waszym życiu i co trzeba zrobić, żeby docenić tu i teraz, a nie wiecznie myśleć o kiedyś. Albo odwrotnie - uznacie, że tu i teraz Was nie satysfakcjonuje, chcecie czegoś innego i może to właśnie jest ten moment, w którym warto podjąć decyzję o zmianach.

Przeanalizujecie, czy ważniejsze jest wyjście z domu w złości, bo nie macie czasu, bo jesteście spóźnieni, bo przecież można machnąć ręką i w końcu sprawę załatwi się później, jak już wrócicie, czy jednak warto poświęcić chwilę, zatrzymać się i dać tej drugiej osobie inne ostatnie wspomnienie, na wypadek gdybyście już do tego domu nie wrócili.

Być może to taki moment, jesień w końcu to czas melancholijny, sprzyjający rozważaniom nad życiem i analizie własnych zachowań, ale muszę przyznać, że „Nikt nie idzie” naprawdę daje do myślenia. Pomiędzy lekturami czysto rozrywkowymi warto czasem sięgnąć po coś, co wnika głębiej. A „Nikt nie idzie” bez skrępowania zagląda do naszych najskrytszych zakamarków.

Moja ocena: 👍👍👍👍👍













Tytuł: Nikt nie idzie
Autor: Jakub Małecki
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Ilość stron: 264
Data wydania: 31 października 2018


Copyright © 2016 la reine margot , Blogger