3/07/2019

#56 Maciej Siembieda "Gambit"


Jedna z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie premier tego roku. 
Książka, dla której rzuciłam wszystko inne.
Powieść, którą żal kończyć, a jednocześnie bardzo chce się poznać finał opisanej w niej historii.

Panie i Panowie, oto „Gambit”.

Nie będę Wam streszczać fabuły - nie umiałabym tego zrobić bez zdradzania istotnych szczegółów, co zepsułoby Wam lekturę.
Powiem Wam za to, o czym ta książka jest według mnie.
Czułam to od pierwszych stron i nie zmieniło się to aż do ostatniej kropki.
„Gambit” to książka o zaufaniu. O stawianiu pod znakiem zapytania wszystkiego, co się wiedziało o drugim człowieku. To opowieść o wyzwaniu, jakim jest wiara w innego człowieka w tak trudnych czasach, jak okres II Wojny Światowej. A także długi czas po niej. To historia o tym, że dotarcie do prawdy bywa trudniejsze, niż mogłoby się wydawać. To jednocześnie relacja o ludziach, którzy mieli ogromne szczęście i o tych, których los naznaczył niewiarygodnym pechem. 

A wszystko to podane w taki sposób, w jaki potrafi jedynie prawdziwy wirtuoz pióra.

Maciej Siembieda w pełni na tę etykietę zasługuje.

Przede wszystkim jest to pisarz, który… umie pisać. Otwierając którąkolwiek z książek autora i czytając fragment, można by pomyśleć, że to pisanie jest bardzo proste. Kiedy jednak zagłębimy się w opowieść od początku, dostrzeżemy niezwykłą dbałość o estetykę językową. Siembieda dobiera słowa nieprzypadkowo, a czytanie jego powieści daje mózgowi ogromną przyjemność. Śmiem nawet pokusić się o stwierdzenie, że jest to istna uczta intelektualna. I nie sądzę, bym w przyszłości zdanie zmieniła.

Kolejną niezwykle istotną cechą twórczości Macieja Siembiedy jest fakt, że ten człowiek najzwyczajniej w świecie ma o czym pisać. Jego historie są porywające, poruszające i nietuzinkowe. A największą ich zaletą jest to, że są oparte na faktach. Że pozwolę sobie posłużyć się cytatem z „Gambitu”:
„Życie pisze scenariusze, na jakie nie wpadliby najlepsi twórcy fikcji.”
I to właśnie czyni te książki nieodkładalnymi.

A nie, przepraszam!

Odkłada się je w trakcie czytania i… sięga po telefon czy komputer, żeby uzupełnić wiedzę. Autor bowiem umieszcza w swoich powieściach tak dużo smaczków historycznych, że człowieka ogarnia ogromna potrzeba, żeby dowiedzieć się czegoś więcej. Podczas lektury „Gambitu” „googlowałam” między innymi Leona Niemczyka, Iana Fleminga, Brygadę Świętokrzyską czy doczytywałam o sprawie słynnej ucieczki z obozu w Żaganiu. O wszystkim wiedziałam tak zwane „coś tam”, a dzisiaj wiem dużo, dużo więcej. Dotychczas nikomu nie udało się zmusić mnie do wyszukiwania dodatkowych informacji o kwestiach opisanych w książce fabularnej. Tymczasem Pan Maciej subtelnie, acz skutecznie, zmusza czytelnika do myślenia i poszerzania wiedzy.

Nade wszystko jednak - tym, co zasługuje na owacje na stojąco, jest sprawne zastawianie na czytelnika pułapki. I bynajmniej nie mam tu na myśli kwestii związanych z fabułą i zwrotami akcji. Autor ma unikalną zdolność do chwytania czytelnika w pułapkę emocjonalną. Jego bohaterowie (zarówno fikcyjni, jak i prawdziwi) są wykreowani w taki sposób, że nie ma siły - czytelnik nie obroni się przed przywiązaniem do któregoś z nich. Wydaje mi się, że potrzeba osoby o wyjątkowym braku wrażliwości, żeby nie przeżywać emocji podczas lektury. A tych jest mnóstwo i wręcz wypływają przez opuszki palców niecierpliwie przewracających kartki.

Maciej Siembieda to solidna marka i gwarancja błyskotliwej, przenikliwej i porywającej lektury. Lektury, która nie ulotni się z pamięci po kilku dniach. 

Te historie zostają nie tylko w pamięci.
One zostają również w sercu.

Moja ocena: 👍👍👍👍👍👍/5

Tytuł: Gambit
Autor: Maciej Siembieda
Wydawnictwo: Agora
Liczba stron: 415
Data wydania: 3 kwietnia 2019


Za możliwość przedpremierowej lektury serdecznie dziękuję Autorowi oraz Wydawnictwu:

Copyright © 2016 la reine margot , Blogger