Agnieszka Bednarska podejmuje w swojej książce temat niezwykle trudny i ważny. A także zagadkowy. Co bowiem dzieje się w umyśle pacjenta w śpiączce jest nadal niewiadomą nawet dla najlepszych medyków tego świata. Czy istnieje życie poza ciałem? Czy nasza cielesna powłoka jest faktycznie jedyną formą naszego życia i kiedy kończy się jej przydatność naprawdę umieramy?
Do szczecińskiego szpitala zostaje przywieziona wyłowiona z Odry kobieta. Trafia na oddział dla osób w śpiączce pod opiekę doktora Yao Nakamury i oddziałowej Brygidy. Ta ostatnia przywiązuje się do młodej dziewczyny i z braku znajomosci jej prawdziwych danych, nazwa ją Seleną, co wkrótce przejmują wszyscy zajmujący się kobietą. Dziewczyna się nie wybudza, choć rokuje dobrze. Siostra Brygida jest zdeterminowana, by pomóc pacjentce wrócić do świata żywych, jednocześnie zastanawiając się, co stało się w życiu dziewczyny, że los skierował ją do zimnych i brudnych wód szczecińskiej rzeki. Tymczasem dziewczyna doskonale słyszy i czuje wszystko, co się wokół niej dzieje. Nie pamięta jednak, kim była i jak znalazła się w obecnym stanie.
Powiedzenie, że kilka powyższych zdań jest streszczeniem fabuły „Zanim się obudzę” byłoby co najmniej niedopowiedzeniem. Agnieszka Bednarska opisuje bowiem nie tylko życie Seleny i jej zmagania ze śpiączką, ale także w przejmujący i wciągający sposób zdradza nam szczegóły z życia każdego z bohaterów pojawiających się na kartach swojej powieści. Ich troski, zmartwienia, pragnienia i potrzeby. A także, a być może nawet przede wszystkim, ich punkt widzenia odnośnie pojęcia śmierci klinicznej. Stawia po przeciwnej stronie barykady dwa podejścia: tych, którzy uważają, że pacjent, który nie reaguje na żadne bodźce z zewnątrz, jest martwy, a także tych, którzy stoją w opozycji do tego podejścia i głośno mówią o swoich wątpliwościach - podkreślając, że istnieją przecież przypadki, gdy pacjent, który został uznany za zmarłego, nagle powraca do życia.
Autorka porusza również inny temat, który choć pojawia się na zaledwie kilku stronach, uważam za niezwykle ważny - być może dlatego, że dotknął mnie osobiście. Bednarska przekonująco opisuje rozterki i ignorancję lekarzy bez powołania. Takich, którzy zdecydowali się na studia medyczne, bo ich rodzice mieli takie marzenie albo kaprys - by ich dziecko miało tzw. „szanowany” zawód. Ludzi, których ignorancja i znieczulica potrafi odebrać nadzieję, siły do życia i nierzadko prowadzi prosto do tragedii. Cudzej, bo oni przecież mają prawo do lekarskiego błędu.
Czytając „Zanim się obudzę” miałam wiele przemyśleń i targało mną mnóstwo emocji. I choć niektóre fragmenty związane z tym, co się dzieje ze świadomością człowieka pogrążonego w śpiączce, nie do końca mnie przekonywały, nie mogę w zakresie fabularnym niczego Bednarskiej zarzucić. Przecież nie wiem, jak jest naprawdę... A fakt, że musiałam przerywać lekturę, bo chwilami wywoływała we mnie silne emocje i prowokowała wewnętrzną dyskusję z samą sobą, uważam za największy atut tej powieści.
Jedna rzecz drażniła mnie podczas lektury - niektóre fragmenty wydrukowane zostały kursywą, co miałoby sens, gdyby zachowano konsekwencję i użyto ich do każdej sceny, która miała miejsce w umyśle Seleny. Choć nawet wtedy chyba wolałabym, żeby został zachowany klasyczny druk. Kursywa sugeruje, że dany fragment jest ważniejszy, poza tym mózg automatycznie inaczej odbiera tekst podany innym fontem. Być może wychodzi ze mnie czepialstwo, ale jednak preferuję standardowe rozwiązania - wystarczyło oddzielić taką część tekstu gwiazdką i potraktować ją zwyczajnie jako podrozdział.
Nie było łatwo wybrać najważniejsze kwestie, jakie znalazły się na kartach „Zanim się obudzę”, bowiem Bednarska porusza ich tu całe mnóstwo. Pominąwszy wyżej wymienione, znajdziemy tu również osobiste przywiązanie personelu szpitala do pacjentów, transplantologię i ogromne zapotrzebowanie na organy, które mogą uratować komuś życie, szpitalną politykę, a także poruszającą i wzruszającą kwestię tożsamości człowieka w śpiączce, którego nikt nie szuka... Znajdziemy tu także świetnie skonstruowaną i prawdopodobną psychologicznie charakteryzację bohaterów wraz z wiarygodnym uzasadnieniem ich zachowań. Każda postać jest tu do bólu wręcz realna.
Wymieniać można bez końca, a Bednarskiej udało się umieścić to wszystko w książce w taki sposób, że się to ze sobą nie gryzie, a czytelnik nie czuje się przytłoczony. Było ich jednak zbyt wiele, by móc przytoczyć wszystkie myśli, które krążyły po mojej głowie podczas tej lektury.
Moja ocena: 👍👍👍👍/5
Tytuł: Zanim się obudzę
Autor: Agnieszka Bednarska
Wydawnictwo: Media Rodzina
Liczba stron: 460
Data wydania: 23 maja 2019
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu: