9/16/2019

#85 Soren Sveistrup - Kasztanowy ludzik

lareinemargotpl
O tym, że Skandynawia to kraina kryminałem płynąca, nikogo chyba przekonywać nie trzeba. Każdy miłośnik kryminału zna na pewno takie nazwiska jak Nesbo, Larsson czy Lackberg. Oczywiście nie każdy musi lubić twórczość powyższych autorów, tak jak nie każdy szwedzki, duński czy norweski kryminał będzie naprawdę dobry. Jednak osobiście odnoszę wrażenie, że nawet przeciętna powieść kryminalna, która wychodzi spod pióra pisarzy z północy Europy, to książka nieporównywalnie lepsza od znacznej większości tych angielskich czy - niestety - polskich. A „Kasztanowy ludzik” jest tego kolejnym przykładem.

Soren Sveistrup - Kasztanowy ludzik


W Kopenhadze grasuje morderca. Na ofiary wybiera kobiety, które pozornie nic ze sobą nie łączy. Za to morderstwa łączy ze sobą pozostawiany na miejscu zbrodni kasztanowy ludzik, dzięki któremu policja szybko wiąże te sprawy z porwaną rok wcześniej córką minister sprawiedliwości. Dziewczynka została nieoficjalnie uznana za zmarłą. Nowa sprawa zasiewa jednak - zarówno w policjantach, jak i w rodzicach - ziarno niepewności i nadziei, że dziecko jest wciąż całe i zdrowe. 

Bohater vs bohater


Soren Sveistrup skonstruował swą powieść na znanych wszystkim fanom kryminałów schematach. Mamy tu bowiem klasyczne zagranie dotyczące dwójki głównych bohaterów. Jeden z nich, Hess, zostaje tymczasowo zesłany do wydziału kopenhaskiej policji ze służby w Europolu. Druga bohaterka, policjantka Thulin, której wspomniany Hess zostaje przydzielony jako partner, oczywiście nie jest tym faktem zachwycona. Relacje pomiędzy nimi przez dłuższy czas są napięte, a niechęć Thulin do Hessa przez większą część powieści sprawia, że śledztwo zamiast iść do przodu, stoi w miejscu. Osobiście jestem nieco zmęczona używaniem przez pisarzy tych samych zagrywek i z wielką przyjemnością przeczytałabym powieść, w której śledztwo prowadzone jest przez policjantów, którzy się lubią, szanują i poszliby za sobą w ogień. I wcale nie uważam, że w takiej sytuacji nie dałoby się podkładać bohaterom kłód pod nogi i utrudniać rozwiązania sprawy, ale domyślam się, że byłoby trudniej konstruować fabułę. Niemniej relacje pomiędzy bohaterami, chodzenie własnymi ścieżkami i fakt, że tylko jednemu z nich - choć na początku nic na to nie wskazywało - zależy na rzetelnym doprowadzeniu sprawy do końca, sprawiają, że w powieści bez przerwy coś się dzieje, a czytelnik nie powinien się nudzić.


lareinemargotpl


Mam jednak mieszane uczucia, co do całości. Z jednej strony bohaterowie zachowują się w bardzo prawdopodobny i ludzki sposób, bowiem każdy przedkłada tu własne egoistyczne potrzeby nad relacje w pracy czy dążenie do rzetelnego zakończenia śledztwa. I to jest ogromny plus tej powieści, bo autorowi udaje się przywarami swoich bohaterów irytować czytelnika do tego stopnia, że ten tym zachłanniej czyta kolejne rozdziały. Z drugiej strony jednak bardzo wątpliwe wydaje mi się, żeby policjantka śledcza trafiając na podejrzany samochód zaparkowany nieopodal miejsca zbrodni całkowicie go zignorowała wyłącznie dlatego, że ktoś do niej zadzwonił. I nie, nie był to telefon z super ważnym tropem w sprawie toczącego się śledztwa...

Lepszy niż niejedna pozycja z TOPki znanej księgarni


„Kasztanowy ludzik” pełny jest sprzeczności, podobnie jak pełna ich jest moja recenzja. Ogólnie rzecz biorąc kusi mnie, żeby powiedzieć, że jest to książka przeciętna. Jak jednak powiedziałam na samym początku - skandynawski przeciętniak to i tak dużo lepsza lektura, niż większość polskich czy angielskich. Jeśli mielibyście wybrać jakieś mroźne (if you know what I mean 😉) klimaty, to północna Europa zdecydowanie wygrywa.

lareinemargotpl
Moja ocena: 👍👍👍/5



Tytuł: Kasztanowy ludzik
Autor: Soren Sveistrup
Wydawnictwo: W.A.B.
LIczba stron: 560
Data wydania: 2 października 2019




Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu:



Copyright © 2016 la reine margot , Blogger