W stylu Małeckiego zakochałam się przy „Nikt nie idzie” (recenzja tutaj), do której to książki początkowo - nie będę oszukiwać - przyciągnęła mnie okładka. Jestem okładkową sroką, a ta estetyka bardzo przypadła mi do gustu. Całe szczęście okazało się, że wnętrze jest jeszcze piękniejsze, a autor swoją niezwykłą zdolnością do przekazywania emocji za pomocą liter szturmem wdarł się na listę moich ulubionych polskich twórców. „Horyzont” zatem był bardzo przeze mnie wyczekiwany i zanim wpadł w końcu w moje ręce, nie wiedziałam nawet, o czym ma opowiadać. Po prostu Małeckiego biorę w ciemno i z całą pewnością, zaprzeczającą wielu moim doświadczeniom, otwieram książkę wiedząc, że będzie dobra. Tak zwyczajnie i po prostu dobra. Później następuje lektura, a ja od pierwszej strony zmieniam zdanie. „Horyzont” to nie jest książka „dobra”. „Horyzont” to emocjonalna uczta na najwyższym poziomie.
Jakub Małecki - Horyzont
„Horyzont” to opowieść o dwójce ludzi, których los rzucił do jednego budynku na warszawskim Mokotowie. On, Mariusz, zwany Mańkiem - były żołnierz cierpiący na zespół stresu pourazowego po Afganistanie. Trzydziestokilkulatek-emeryt, który nie bardzo wie, co zrobić dalej ze swoim życiem. Ona, Zuzanna, zwana po prostu Zuzą - dwudziestokilkuletnia kobieta pracująca w korporacji i zajmująca się swoją schorowaną babcią. Babcią, która bierze ją za swoją córkę i pewnego dnia mówi coś, przez co dziewczyna odkrywa, że historia jej rodziny kryje jakąś tajemnicę.
Tej dwójki teoretycznie nic poza miejscem zamieszkania nie powinno łączyć. A jednak mają ze sobą dużo wspólnego. Oboje definiują się przez pryzmat przeszłości, nie bardzo wiedząc, co zrobić z przyszłością.
Gwarancja emocjonalnego rozbrojenia
Pozornie autor opowiada o nudnej egzystencji człowieka, który całymi dniami nic nie robi, a jedyną jego rozrywką jest picie alkoholu z sąsiadką. A jednak Małecki porusza w swojej książce ważki temat zmagania się z wojennymi doświadczeniami. To jest coś, czym nikt z nas się nie interesuje, a jedyna styczność, jaką ze sprawą mamy, to ewentualnie filmy o PTSD - uwaga! - amerykańskich żołnierzy. Bo kogo obchodzi trauma Polaków, którzy pojechali do Afganistanu walczyć w cudzej wojnie? Tymczasem ci, którzy wrócili, wrócili do innego świata. Do świata, w którym ludzie mają inne doświadczenia, inne marzenia i porozumiewają się innym językiem. Autor w bardzo sugestywny sposób, posługując się narracją pierwszoosobową, oddaje, jak pełne marzeń życie żołnierza PRZED zmienia się w bezsensowną i bezcelową egzystencję PO. Tęsknota za normalnością i poszukiwanie samego siebie w starej, a jednak nowej rzeczywistości i próby budowania relacji z innymi ludźmi, którzy przecież nie rozumieją i nigdy nie zrozumieją, tworzą bolesną opowieść. Nasz bohater spisuje swoje wojenne przeżycia w książce, na której napisanie zgodził się jedynie ze względu na dużą zaliczkę, która wraz z (nie oszukujmy się, ale nędzną) wojskową emeryturą pozwalają mu się utrzymać. Owa książka stanowi jego spowiedź, a jednocześnie jest jego katharsis. Dla czytelnika zaś jest lekcją tego, co niewyobrażalne.
Autor w wywiadach powtarza, że nie rozumie, dlaczego ludzie mówią, że jego książki są smutne. Ja sama również określiłam „Nikt nie idzie” jako powieść, z której kart wyziera właśnie smutek. I choć „Horyzont” wycisnął ze mnie kilka łez, muszę przyznać, że teraz rozumiem. Bo choć obie historie faktycznie wypełnione są promilami smutku, to między wierszami można znaleźć również okruchy nadziei. I być może to one właśnie sprawiają, że cała opowieść jest taka magiczna.
Proza Małeckiego ma w sobie trudną do opisania delikatność, a jednocześnie zostawia czytelnika wymiętego emocjonalnie. Nie umiem tego określić inaczej niż mianem „magii”, a Małecki czaruje słowami tak skutecznie, że podejrzewam go o konszachty z jakimiś siłami wyższymi. Bo przecież słowa jak słowa - każdy ich używa, a jedynie w rękach Małeckiego zmieniają się one w zdania przepełnione emocjami.
„Horyzontu” się nie czyta.
„Horyzont” się czuje.
Całym sobą.
Moja ocena: 👍👍👍👍👍👍/5
Tytuł: Horyzont
Autor: Jakub Małecki
Wydawnictwo: SQN
Liczba stron: 336
Data wydania: 18 września 2019
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu: