„Wykolejony”, czyli pierwsza część przygód Thomasa Ravnsholdta, był powieścią wyjątkową. Brudną, brzydką i niesamowicie wciągającą. Klimat stworzony przez Krefelda nie opuszczał mnie długo po lekturze. Sposób prowadzenia narracji, podzielenie jej na trzy odrębne historie, które ostatecznie łączą się w jedną spójną opowieść i przede wszystkim działanie na emocje czytelnika sprawiły, że przepadłam w tej powieści bez reszty. Licząc na podobne odczucia, sięgnęłam po część drugą, „Zaginionego”. Niestety nie spełnił on moich oczekiwań. Wciąż jednak był przyzwoitym kryminałem. Zabierając się za trzecią odsłonę cyklu, „Sektę”, niczego z góry nie zakładałam. Po prostu zaczęłam czytać. I żałuję. To jest książka, której czytać nie warto. Dlaczego? O tym w dalszej części tekstu.
Michael Katz Krefeld - Sekta
W trzeciej części cyklu zastajemy Thomasa Ravnsholdta tam, gdzie go zostawiliśmy po lekturze „Zaginionego” - na jego nieco rozpadającej się barce, Biance, która stoi zacumowana w kanale w jednej z dzielnic Kopenhagi. Jego towarzyszami nieodłącznie są: angielski buldog, Moffe, Hiszpan z sąsiedniej barki, Eduardo oraz butelka, a raczej jej wysokoprocentowa zawartość. Ravn od czasu do czasu przyjmie jakąś detyktywistyczną fuchę, którą zapewne wykonałby w mgnieniu oka, gdyby nie jego pociąg do butelki. Tym razem dostaje dobrze płatne zlecenie odnalezienia syna właściciela ogromnej korporacji. Ów syn, Jakob Mesmer, jest liderem sekty Wybrańcy Boga. Znalezienie go nie powinno stanowić większego wyzwania. Problem w tym, że raz już zatrudniono detektywa do śledzenia Jakoba i… słuch po nim zaginął. Czy Ravn podzieli jego los?
Historia nieudacznika
Ravn, były gliniarz, zatopiony w rozpaczy po utracie żony i równie głęboko zatopiony w alkoholu, jest postacią na wskroś sztampową. Większość kryminałów posiada właśnie takiego bohatera: alkoholika, nieudacznika, człowieka złamanego, z problemami natury osobistej (i psychicznej, jeśli pytacie mnie o zdanie), który nie ma po co żyć, ale jakoś egzystuje z dnia na dzień, od czasu do czasu stając na chwilę na nogi, by za moment znów się stoczyć. No nie ma w takim człowieku nic, co mogłoby sprawić, że czytelnik go polubi. I ja nie lubię. Nie znoszę Ravna od pierwszej części, a czytam książki Krefelda, bo w jego powieściach wszystko poza jego głównym bohaterem jest warte tego, żeby poświęcić swój czas na ich lekturę.
Nie inaczej było w przypadku „Sekty”, w której widmo starej rodzinnej tajemnicy i groza towarzysząca obrazowi manipulacji ludźmi, by w imię Boga służyli swojemu ziemskiemu Mistrzowi, wciągają tak, że nie da się tej powieści odłożyć. Krefeld od początku tego cyklu udowadnia, że opisywanie brudów, którymi potrafi być wypełniona ludzka psychika, nie stanowi dla niego żadnego wyzwania. Robi on to bowiem tak plastycznie i wiarygodnie, że czytelnik może być naprawdę przerażony, bo autentycznie wierzy, że takie rzeczy mogą się dziać w rzeczywistym świecie. Co prawda zastrzeżenia można mieć do tego, że Ravn, niczym jakiś Rambo czy inny John MacClaine, obrywa po mordzie milion razy, zostaje skopany, otruty, związany, ogłuszony i co tam jeszcze można sobie wymyślić, ale oczywiście staje na nogach i przeistacza się w superbohatera. No ale taką konwencję wybrał autor i albo się to akceptuje i czyta kolejne części albo nie.
Lepiej sobie tę powieść darować
I tutaj wracamy do powodu, dla którego nie warto po tę książkę sięgać. Owszem, czyta się to przyjemnie, większych zastrzeżeń do fabuły mieć nie można, ale całość serii spleciona jest postacią Thomasa Ravnsholdta - człowieka, któremu zamordowano żonę. Od samego początku Krefeld podkreśla ten wątek, a w trzeciej części następuje niewielki przełom w sprawie odkrycia, kto za owym morderstwem może stać. Niestety raczej się nie dowiemy, ponieważ kolejne części nie są wydawane na polskim rynku. Czwarty tom serii został wydany w Danii w 2016 roku. Mamy obecnie 2019 i nic nie zapowiada, by książka miała się kiedykolwiek u nas pojawić…
Zatem uważam, że nie ma sensu czytać wszystkich trzech dostępnych u nas powieści. Jeśli ktoś ma chęć na bardzo dobry, brudny, czarny kryminał, polecam potraktować „Wykolejonego” jako powieść stand-alone i zignorować istnienie pozostałych. Inaczej czeka Was nie lada rozczarowanie, kiedy przeczytacie ostatnie strony „Sekty” i zdacie sobie sprawę, że nie dowiecie się, co działo się dalej.
No chyba że Wasz angielski jest na tyle dobry, że zamówicie kolejne części w tej wersji językowej.
Co prawdopodobnie i ja uczynię.
Tyle że to już nie to samo.
Moja ocena: 👍👍👍/5
Tytuł: Sekta
Autor: Michael Katz Krefeld
Wydawnictwo: Literackie
Liczba stron: 364
Data wydania: 3 listopada 2016