Znalezienie odpowiednich produktów do demakijażu, oczyszczania i pielęgnacji twarzy nie jest prostą sprawą. Nie da się bowiem w pełni polegać na opiniach innych ludzi (choć jest to częsta praktyka), bo każda skóra jest inna i to, co sprawdziło się u jednej osoby, u drugiej może nie przynieść żadnych efektów lub wręcz zaszkodzić. W ostatnim półroczu wypróbowałam mnóstwo kremów, toników i żeli do mycia twarzy i żaden z nich nie spełnił moich oczekiwań. I choć w przypadku kosmetyków rzadko kieruję się poleceniami innych osób (powód powyżej), to kiedy widziałam co chwilę kosmetyki HelloBody u Ani z @fashionablecompl, stwierdziłam, że właściwie można by spróbować i wysłałam list do Mikołaja. 😉 Komplet kosmetyków faktycznie znalazłam pod choinką i od tamtej pory używam ich codziennie. Nie są to tanie produkty, dlatego dla tych, którzy się nad ich zakupem zastanawiają i oczekują szczerej opinii, postanowiłam te kosmetyki zrecenzować i odpowiedzieć na pytanie: czy warto kupić kosmetyki HelloBody.

Czy warto kupić kosmetyki HelloBody?
Jak napisałam wyżej, produktów HelloBody z serii COCO używam od Gwiazdki, a więc już od ponad trzech tygodni. Myślę, że jest to wystarczający czas, by móc powiedzieć o nich coś więcej niż to, że obłędnie pachną. Bo to akurat jest prawda - używanie produktów HelloBody jest przede wszystkim bardzo przyjemne ze względu na zapach. Choć nigdy nie byłam fanką kokosa, tak aromat tych kosmetyków bardzo przypadł mi do gustu.
Cały zestaw to VIVA FACE i składa się z ośmiu produktów. Są w nim takie, które mnie zachwyciły, ale i takie, które uważam za przeciętne. Każdy z nich opisuję poniżej.
Usuwanie makijażu - COCO MELT
Zdecydowanie mój faworyt z całego zestawu. Nie przepadam za zmywaniem makijażu, jest to czynność, która dotychczas była dla mnie przykrym obowiązkiem na koniec dnia. Nie znoszę pocierania płatkami nasączonymi jakimś płynem czy żelem o skórę, która jest już i tak zmęczona całodziennym noszeniem makijażu. I wtedy wchodzi on… COCO MELT to najlepszy wyrób do demakijażu, z jakim miałam do czynienia. Naprawdę! R E W E L A C J A!
Produkt jest w formie balsamu, który nakładamy na buzię i lekko go rozprowadzamy, a on zmienia się w olejek, który zmywa makijaż. Jak już rozetrzemy go na całej twarzy, wystarczy go zetrzeć płatkami kosmetycznymi.
To jest o tyle fajne, że najpierw nakłada się kosmetyk, który nie podrażnia skóry, a dopiero później używa się płatków. I powiem Wam, że zmywanie makijażu nigdy jeszcze nie było dla mnie tak przyjemne!
COCO MELT kosztuje 99,90 zł, a opakowanie zawiera 90g produktu. Wydawać by się mogło, że to mało, ale jest bardzo wydajny i to jest kosmetyk, do którego na pewno będę wracać.
Oczyszczanie twarzy - COCO FRESH i COCO CALM
Po użyciu balsamu do demakijażu przechodzę do oczyszczania i zmycia pozostałości olejku i ewentualnych resztek makijażu za pomocą pianki COCO FRESH. Do umycia całej buzi i szyi wystarczy jedna pompka. Nie mogę jednak powiedzieć o tym produkcie specjalnie dużo. Owszem, myje, jest przyjemny dla skóry i ładnie pachnie, ale osobiście uważam, że przy cenie 99,99 złotych za zaledwie 100 ml nie ma w tym produkcie nic nadzwyczajnego.
Podobnie sprawa ma się w przypadku toniku COCO CALM, który jest następnym krokiem mojej nowej rutyny pielęgnacyjnej. Rzec by się chciało wręcz: tonik jak tonik. Fajnie, że nie zawiera alkoholu, co czuć zarówno w zapachu, jak i w kontakcie toniku ze skórą. Producent zaręcza, że tonik pomaga utrzymać nawilżenie skóry, ale prawdę mówiąc podejrzewam, że gdybym pomijała ten krok i przechodziła od razu do kremu, moja skóra wyglądałaby dokładnie tak samo… COCO CALM kosztuje 84,99 złote, a opakowanie to 150 ml. Znowu: mało, aczkolwiek przyznaję, że przy oszczędnym użytkowaniu (ale dwa razy dziennie) zużyłam dopiero 1/4 butelki.
Oczyszczanie i matowienie - COCO WOW
Maseczka, którą zachwyca się pół Instagrama, opinie są bardzo pozytywne, a ja nie do końca wiem, gdzie jest to WOW. Używam dwa razy w tygodniu i owszem, zaraz po użyciu skóra jest bardzo ładnie zmatowiona, ale jest to efekt bardzo krótkotrwały. Mam cerę mieszaną, ale z tendencją do przesuszania - owszem: nos, czoło i broda potrafią mi się świecić, ale poza sezonem letnim nie jest to uciążliwe. Nie zauważyłam również obiecywanego przez producenta oczyszczenia porów. Musiałabym używać jej codziennie, żeby utrzymać efekt zmatowienia, a tymczasem zaleca się stosowanie jej 2 do 3 razy na tydzień. Jest to kosmetyk, który oceniam pozytywnie, ale cena wynosi 119,99 zł za 50 ml i w takim wypadku bez promocji nie kupiłabym go ponownie.
Pielęgnacja na dzień - COCO DAY
Krem, z którego faktycznie jestem zadowolona. Bardzo ładnie nawilża, świetnie się wchłania. No i to, co dla mnie jest bardzo ważne w przypadku kremu, który nakładam pod makijaż: nie zostawia na buzi żadnego filmu, który mógłby się „rolować" w kontakcie z bazą lub podkładem. A niestety przy wielu produktach spotkałam się z tym problemem, że po nałożeniu na buzię one się w ogóle nie wchłaniały, tylko zostawały jako warstwa pomiędzy skórą a makijażem.
Po COCO DAY skóra jest miękka i wygładzona. Widocznie.
Pojemność 50 ml w cenie 134,99 zł.
Pielęgnacja na noc - COCO DREAM, COCO SOFT i COCO SMOOTH
Kremu pod oczy COCO SMOOTH można używać również na dzień, co robię w dni, w które nie nakładam makijażu. Zazwyczaj jednak dodaję go do mojej wieczornej rutyny pielęgnacyjnej. Szybko się wchłania i jest zaskakująco wydajny. I faktycznie, muszę przyznać, wygładza. Uważam jednak, że cena 99,99 zł za 15 ml jest mocno przesadzona. Mam dwa opakowania, ale nie wiem, czy po ich zużyciu wrócę jeszcze do tego produktu. Chyba że skorzystam z promocji, ale o tym przeczytacie w podsumowaniu dzisiejszego wpisu.
COCO DREAM to regenerujące serum na noc, które ponoć ma „działać cuda”. Zawiera kwas hialuronowy, olej z wiesiołka i Repair Complex CLR ™ - czymkolwiek to ostatnie jest… Przyznam, że celowo przez pierwszy tydzień używania kosmetyków HelloBody nie używałam tego serum, żeby sprawdzić działanie samego kremu na noc. Używam go zatem od dwóch tygodni i prawdę powiedziawszy nie widzę różnicy miedzy używaniem samego kremu a serum i kremu razem. Jeśli zauważę zmianę po upływie dłuższego czasu, zaktualizuję ten post. Serum to znowu wydatek rzędu 134,99 zł za pojemność 30 ml. W tej chwili jestem zdania, że można się spokojnie bez niego obyć.
Krem do twarzy na noc COCO SOFT to mój drugi ulubieniec z tej linii zaraz po COCO MELT. Już po jednym (!!!) użyciu na następny dzień zauważyłam, że moja skóra jest dużo lepiej nawilżona i gładsza. Coś takiego nie przytrafiło mi się przy żadnym kremie na noc i choć wcześniej często zdarzało mi się pójść spać bez smarowania buzi kremem (tak, wiem, ciężki grzech), tak teraz nie wyobrażam sobie, żeby moja buzia nie dostała porcji tego cudownego nawilżacza na czas mojego snu. 99,99 zł za 50 ml - nie umiem powiedzieć, ile już go zużyłam, ale na posmarowanie całej buzi, szyi i dekoltu wystarcza mi jedna pompka.
Pielęgnacja ust - zestaw COCO LIPS
Zestaw składa się z peelingu COCO KISS i balsamu COCO RICH. Jest naprawdę świetny i pisałam o nim w tym wpisie jako o jednym z moich kosmetycznych faworytów ubiegłego roku. Oba produkty mają taką samą pojemność - po 15 ml, a za zestaw zapłacimy 129,99 zł. Lubię te produkty bardzo, ale nie aż tak... Cena jest zdecydowanie zbyt wysoka.
Czy zatem warto kupić kosmetyki HelloBody?
Tak, pod warunkiem, ze skorzysta się z promocji. Na Instagramie bardzo często można trafić na kody promocyjne, które wahają się między 15 a 50%. Na Black Friday rabat wynosił nawet 60%. I tak, za połowę ceny można się zdecydować na zakup, szczególnie jeśli wybierzemy któryś z większych zestawów.
Ja na pewno będę wracać po COCO MELT i COCO SOFT. Co do pozostałych kosmetyków - nie powiem, że są złe, bo absolutnie nie są, ale nie jestem jeszcze pewna, czy będę do nich wracać. W przyszłości może jeszcze wypróbuję inne produkty HelloBody, być może trafię na coś tak idealnego jak MELT i SOFT.
Ostatecznie powiedzieć mogę tyle, że ogólnie jestem bardzo zadowolona z mojego świątecznego prezentu, jednak w regularnej cenie nie kupiłabym żadnego z tych kosmetyków. Zwłaszcza że podliczając wszystkie powyższe produkty, wychodzi nam kwota w okolicach tysiąca złotych… Nawet patrząc na obecną cenę zestawu (bez COCO LIPS) przedstawioną na stronie - 699,99 zł, uważam, że to wciąż dużo za dużo.
Jeśli więc zastanawiacie się nad zakupem, polecam poszukać kodu rabatowego na minimum czterdzieści procent. Jeśli taki znajdziecie - kupujcie. Raczej nie będziecie zawiedzione.