Pamiętam, jakby to było wczoraj, swoje pierwsze spotkanie z twórczością Roberta Małeckiego. Był rok 2017, właśnie wybrałam się na Krakowskie Targi Książki, a na czas poza targami zabrałam ze sobą debiutancką książkę Małeckiego, „Najgorsze dopiero nadejdzie”. Jeszcze nie zdążyłam nawet do niej zajrzeć, ale przez nieuwagę zostawiłam ją w torebce i cały dzień ją ze sobą targałam. Jakbym wierzyła w takie rzeczy, to powiedziałabym, że to był znak, bo była to znakomita lektura, która sprawiła, że dziś Robert Małecki należy do grona moich ulubionych polskich pisarzy. I choć druga seria spod pióra Małeckiego nie do końca wpasowała się w moje czytelnicze gusta (i przyznaję - przeczytałam jedynie pierwszą część), bacznie śledzę rozwój literackiej kariery autora i niecierpliwie czekałam na jakąś powieść stand alone. I właśnie się doczekałam.
Robert Małecki - Żałobnica
Anna właśnie została wdową. Jej mąż zginął w wypadku, a wraz z nim śmierć na miejscu poniosła pasierbica Anny. Wydawać by się mogło, że to największy problem bohaterki i powód do smutku, tymczasem Anna ma na głowie znacznie więcej kłopotów. Kobieta bowiem obraca się w sieci kłamstw i tajemnic, a największa z nich ciągnie się za nią od wielu lat…
O fabule "Żałobnicy" można oczywiście powiedzieć znacznie, znacznie więcej, jednak odnoszę wrażenie, że każda, choćby pozornie niewinna informacja o tym, co dzieje się w tej książce, może zepsuć jej odbiór. Dlatego pozwoliłam sobie na bardzo oszczędny opis, abyście i Wy mogli wpaść w zastawione przez Małeckiego pułapki.
Thriller psychologiczny?
To nie jest Robert Małecki, do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni. Nie znajdziemy w „Żałobnicy” ani żmudnego śledztwa jak w przypadku historii z trylogii o Grossie, ani sensacyjnych rozwiązań fabularnych z serii o Benerze. Czego zatem możecie się spodziewać po najnowszej powieści autora?
„Żałobnica” to niby thriller psychologiczny, aczkolwiek ja bym ją jednak postawiła przy dobrej literaturze obyczajowej. Do thrillera brakuje jej nieco napięcia, poczucia zagrożenia, które wyziera z kart powieści, a czytelnik pożera zdania łapczywie, byle jak najszybciej dowiedzieć się, kiedy główny bohater będzie już bezpieczny. Czegoś tu zabrakło, co jednak w żaden sposób nie wpłynęło na przyjemność obcowania z lekturą.
Małecki nastrój w „Żałobnicy” kreuje niespiesznie, akcja nie leci tu na łeb na szyję, co ma swoje plusy. Czuć tutaj, jak bardzo całość jest przemyślana. I choć w połowie lektury już chciałam powiedzieć, że wiem, jak to wszystko się skończy, autor fachowo zagrał mi na nosie i poprowadził akcję w zupełnie innym kierunku. I chwała mu za to!
Nie mogę powiedzieć, że poczułam sympatię do głównej bohaterki, ale prawda jest taka, że bohater nie musi być sympatyczny. On ma być dobrze i wiarygodnie skonstruowany. A Anna, tytułowa żałobnica, taka właśnie jest.
Mam wrażenie, że Małecki zrobił naprawdę duży krok do przodu i nie miałabym nic przeciwko temu, żeby w jego dalszym dorobku pojawiały się już wyłącznie pojedyncze książki. Czuję, że z jednej na drugą byłyby one coraz lepsze.
Ja już zatem wyczekuję Małeckiego w kolejnej odsłonie, a Wam polecam „Żałobnicę”. Nie będziecie żałować!
Tytuł: Żałobnica
Autor: Robert Małecki
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 12 sierpnia 2020
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu: