Na zaproszenie Wydawnictwa Literackiego biorę udział w akcji Book Tour z Fannie Flagg. W tym tygodniu do księgarń trafi Powrót do Whistle Stop, najnowsza powieść Fannie Flagg, kontynuacja Smażonych zielonych pomidorów. Mam przyjemność przedstawić Wam jej fragment. W akcji oprócz mnie biorą też udział cztery inne blogerki: Agnieszka z bloga Książka od kuchni, Monika z bloga Prowincjonalna nauczycielka, Monika z bloga Nie samą pracą i Ola z bloga Hygge Blog.
Na kolejny fragment powieści zapraszam jutro o 10:00 na blog Moniki z bloga Prowincjonalna nauczycielka. Poprzedni znajdziecie tutaj.
Dobrej lektury!
Dwadzieścia pięć lat później
FAIRHOPE, ALABAMA
21 grudnia 1964
Whistle Stop było kiedyś tętniącym życiem miasteczkiem kolejowym położonym dziesięć mil od Birmingham. Ponad dwustu jego mieszkańców pracowało na kolei. Kiedy jednak podróże koleją powoli zaczęły stawać się coraz rzadsze, a do tego zamknięto i przeniesiono gdzie indziej pobliską dużą stację rozrządową, ludzie musieli szukać pracy w innych miejscowościach, więc populacja miasteczka się zmniejszyła. Wyjeżdżało mnóstwo osób, a tygodniowe biuletyny Dot z miesiąca na miesiąc stawały się coraz cieńsze. Pozostali mieszkańcy Whistle Stop starali się trzymać jak najdłużej, ale prawdziwy początek końca nastąpił, gdy Idgie Threadgoode niespodziewanie zamknęła kawiarnię i przeprowadziła się na Florydę. Potem przez wiele tygodni starsi ludzie i mali chłopcy zaglądali za deski, którymi zabito okna kawiarni, z nadzieją, że to wszystko nie wydarzyło się naprawdę. Niestety, taka była rzeczywistość. A kiedy oprócz salonu piękności i kawiarni zamknięto również Placówkę pocztową, ta niegdyś ruchliwa ulica, i jednocześnie centrum całej społeczności, przemieniła się w długi, pusty teren. Miasteczko właściwie przestało istnieć, a ci, którzy jeszcze zostali, znaleźli się na kompletnym odludziu, bez pracy i sklepów. W końcu nawet tacy starzy, oporni na zmiany konserwatyści jak Dot i Wilbur Weems byli zmuszeni pogodzić się z tym, co nieuchronne, i wyjechać.
Zamieszkali w niewielkim miasteczku Fairhope na południu Alabamy, w małym, białym domku naprzeciwko Mobile Bay, odnogi Zatoki Meksykańskiej. Dot polubiła to miejsce, ale wciąż tęskniła za starymi przyjaciółmi i sąsiadami z Whistle Stop, za ludźmi, z którymi się wychowała, i za tymi, którzy dorastali na jej oczach. I chociaż większość rozjechała się na wszystkie strony, Dot nadal się z nimi kontaktowała. Oni również odzywali się do niej, czy to telefonicznie, czy listownie, i informowali ją, co się dzieje w ich życiu.
Już nie wydawała swojego tygodnika, ale zaczęła w każde święta Bożego Narodzenia wysyłać listy, starając się podtrzymać więzi w starej społeczności Whistle Stop.
Tego dnia, jak co roku o tej porze, Dot siedziała z ołówkiem za uchem przy kuchennym stole, na którym piętrzyły się stosy papierów, listów, zdjęć, gumek i notesów. Na samym środku tego bałaganu zrobiła miejsce dla swojej starej maszyny do pisania marki Royal. Już miała zabrać się do pisania, gdy do kuchni dostojnym krokiem wszedł jej mąż, Wilbur, w brązowym szlafroku w kratkę. Nalał sobie kawy do filiżanki i od razu wyszedł. Wiedział, że lepiej się nie odzywać, kiedy jego żona pracuje. Zaraz potem Dot napisała:
Boże Narodzenie 1964
Witacie, ludziska! Aż trudno uwierzyć, że mija już kolejny rok. Czy tym razem Boże Narodzenie rzeczywiście nadeszło szybciej niż zwykle, czy tylko mnie tak się wydaje? Mam wrażenie, jakbyśmy dosłownie tydzień temu obchodzili święto 4 lipca. W tym roku święta spadły na mnie tak szybko, że ledwo zdążyłam pozbierać wszystkie notatki, ale już przekazuję, co następuje:
Wieści z mojego domu: z radością informuję, że potym, jak Wilbur spadł z werandy za domem, już nie musi używać balkonika, ale jest stuknięty jak zawsze. W każdym razie prosił, żebym Was wszystkich pozdrowiła. Serdecznie dziękujemy za kartki i listy z życzeniami powrotu do zdrowia. Bardzo poprawiły nastrój mojemu staremu zrzędzie.
Idgie Threadgoode jak zwykle zaopatrzyła nas na święta w ogromną ilość miodu i przysłała wielką skrzynię pomarańczy. Mówi, że słoneczko świeci, a interes kwitnie! Poza tym jej brat Julian doczekał się nowiutkiego kompletu zębów i teraz ciągle się do wszystkich uśmiecha.
Z Tennessee napisała do nas Gladys Kilgore. Jej mąż, szeryf Grady Kilgore, w maju wreszcie przechodzi na emeryturę. Oboje planują pojechać na Florydę, żeby odwiedzić Juliana i Idgie, a w drodze powrotnej może zatrzymają się i u nas. Mam nadzieję, że im się uda.
Ze smutnych wiadomości: z żalem informuję, że w tym roku opuścił nas Albert, syn Ninny i Cleo
Threadgoode. Nigdy nie znałam bardziej uroczego chłopca. Z przykrością przekazuję Wam również wiadomość o tym, że żona Jessiego R. Scrogginsa złożyła pozew o rozwód. Znowu. Fatalnie. Mam nadzieję, że jednak się pogodzą. Niedawno doszły mnie słuchy, że Sipsey Peavey ostatnio czuje się nie najlepiej i zamieszkała ze swoim synem, Dużym George’em, i jego żoną Onzell. Jedenastego lutego Sipsey skończy dziewięćdziesiąt osiem lat, więc jeśli możecie, koniecznie wyślijcie jej kartkę z życzeniami. Ile lat przepracowała w kawiarni Idgie i Ruth? Co najmniej dwadzieścia pięć. Co byście dali za talerz jej smażonych zielonych pomidorów? Ja bym dała milion dolarów, gdybym tylko miała tyle.
Fragment powieści Powrót do Whistle Stop Fannie Flagg. Przeł. Ilona Możdżyńska. Wydawnictwo Literackie.