Internetowe „ochy” i „achy” nad książkami nie robią na mnie żadnego wrażenia. Kiedy słyszę, że coś jest „najlepszym debiutem ostatnich lat”, to zwykle uśmiecham się z politowaniem i sięgam po cokolwiek innego. Jestem czytelnikiem wymagającym, lubiącym myśleć podczas lektury, odnajdującym luki fabularne i nieścisłości. Na internetowych polecajkach przejechałam się już tyle razy, że obecnie w nie najzwyczajniej w świecie nie wierzę. Powodów może nie będę wymieniać, bo to nie czas i miejsce, ale niewiele brakowało, żebym tej książki nie przeczytała. I byłaby to wielka strata!
Anna Górna - Kraina złotych kłamstw
Piotr Sauer to były gliniarz, który prosto z polskiej policji trafił do szwajcarskiej korporacji, gdzie siedząc za biurkiem klepie - bezsensowne według niego - prezentacje w power poincie. Nie była to jego decyzja, kierowało nim jednak dobro jego rodziny. Mężczyzna jest nieszczęśliwy, nie spełnia się zawodowo, a każdy kolejny dzień w biurze traktuje jak karę.
W pewnym momencie wszystko się jednak zmienia. Jego przyjaciel, Adam, dyrektor zarządzający w dobrze prosperującej firmie PR-owej, prosi go o pomoc. Zaginęła jego wspólniczka, Isabelle, a mężczyzna wierzy, że to właśnie Piotr będzie w stanie ją znaleźć.
Z niespodziewaną pomocą jednej z praktykantek z firmy, w której pracuje, Piotr zaczyna przyglądać się sprawie zaginięcia kobiety. Okazuje się, że była ona partnerką byłego angielskiego aktora, którego poprzednia partnerka… również zaginęła.
Czy cała ta sprawa może być tak prosta, jak się wydaje, a jej rozwiązanie tak oczywiste?
Najlepszy debiut ostatnich lat?
Górna w swoim debiucie postawiła na bardzo rozbudowane wątki, mnogość postaci i dość powolny rozwój akcji. Nie jest to jednak wadą tej historii, a jej zaletą. „Kraina złotych kłamstw” to nie jest książka dla osób lubiących „mięso”, czyli szybką akcję i jeszcze szybsze, najlepiej szokujące, zakończenie.
O nie! Anna Górna zdaje się delektować przeciąganiem tej historii, dając czytelnikowi możliwość poznania jej bohaterów i ich przeszłości. Jest to opowieść z wielkiego „O”. Taka mająca swój początek, środek i zakończenie. Wszystko wyważone i w odpowiednich proporcjach. Nic tu nie jest zrobione po łebkach, a autorka z wyczuciem dawkuje informacje niezbędne zarówno do rozwiązania sprawy teraźniejszej, jak i tej z przeszłości. Tu i ówdzie zarzuci także haczyk na czytelniczą ciekawość i nawet informacje o przeszłości głównych bohaterów nie są podane na tacy w jednym miejscu, a są raczej subtelnie wplatane w wydarzenia związane z główną intrygą.
Bohaterowie „Krainy złotych kłamstw” są ludźmi z krwi i kości. Mają swoje zalety, ale także wady. Nikt tu nie jest nieomylny, nie ma osób nie popełniających błędów. Nie zawsze słuchają intuicji, nie zawsze też zachowują się logicznie. Mają swoje rozterki i problemy, nie żyją wyłącznie jednym tematem. Co bardzo ważne: nie ma tu też żadnego śledczego-geniusza, co w tego typu powieściach jest dość częstym zjawiskiem. Jednym słowem - są prawdziwymi ludźmi, a nie wydmuszkami stworzonymi do popychania fabuły do przodu.
Nawet najciekawsza fabuła nic jednak nie znaczy, jeśli autor nie ma daru opowiadania. Weźmy takiego Stephena Kinga za przykład - nie każda jego opowieść mnie faktycznie interesuje, ale nawet jego najgorsze książki czytam z zapartym tchem, bo facet jest po prostu niesamowitym bajarzem i ma dar do opowiadania w taki sposób, że to się po prostu chce czytać. Nawet jeśli opisywane wydarzenia zupełnie nas nie przekonują. U Górnej, choć broń boże nie porównuję jej do Kinga, jest podobnie. „Kraina złotych kłamstw”, choć fabularnie naprawdę bardzo intrygująca, nie czytałaby się tak dobrze, gdyby była inaczej napisana. Górna potrafi w budowanie klimatu, jest świetna w opisywaniu miejsc, a jej bohaterom nie można odmówić wiarygodności psychologicznej. Wszystko tu gra tak, jak powinno. Choć głównym motywem jest tu wątek kryminalny, autorka nie zapomniała o warstwie obyczajowej, która jest tutaj naprawdę bardzo rozbudowana. I bynajmniej nie jest to wadą tej powieści. Dzięki temu zabiegowi czytelnik może naprawdę dobrze poznać bohaterów, a co za tym idzie - przywiązać się do nich. Nie jest to może kluczowa kwestia w przypadku powieści kryminalnych, osobiście jednak lubię wiedzieć, jakie są motywacje bohaterów, co nimi kieruje i jakie mają demony w swoich głowach.
Największą zaletą tej powieści jest jednak to, że… nie jest ona polska. Choć autorka jest Polką, główny bohater i jego rodzina są z Polski, to sama powieść z powodzeniem mogłaby mieć na grzbiecie zagraniczne nazwisko i nikt by się nie zorientował. Nie dość, że akcja dzieje się tu w Szwajcarii, to cały klimat jest bardzo „niepolski”. Nie ma tu smutnej, szarej rzeczywistości, która zazwyczaj występuje w polskich kryminałach. Główny bohater, choć zmaga się z problemami rodzinnymi, piętrzącymi się kłamstwami, pod którymi ukrywa swoje zaangażowanie w sprawę zaginięcia Isabelle, choć ma „wspólniczkę”, z którą sprawę rozwiązuje, jest człowiekiem samotnym i zagubionym, nie wiedzącym, co począć z własnym życiem. Nie doświadczymy tu jednak depresyjnych opisów, Górna nie serwuje nam również informacji o stanie psychicznym jej bohatera wprost. „Kraina złotych kłamstw” to powieść na poziomie światowym, wykraczająca daleko ponad to, co serwuje nam większość naszych rodzimych autorów. Konstatuję to z przykrością, ale niestety naprawdę dobre kryminały zdają się być gatunkiem wymierającym, wypieranym przez te absurdalne, niedopracowane, napisane grafomańskim językiem i stylem, a także wypełnione obrzydliwymi opisami, byle tylko zaszokować, a tym szokiem przykryć to, jak bardzo niedopracowaną książkę czytelnik trzyma w rękach. Górna całe szczęście poszła inną drogą i chwała jej za to, bo pozwala to mieć nadzieję, że polski kryminał może jednak dostarczyć jeszcze wymagającemu czytelnikowi coś ciekawego.
Nie powiem, że był to najlepszy debiut, jaki w życiu czytałam, bo nie byłoby to prawdą. Jest to jednak na pewno bardzo udany start i rzecz naprawdę warta przeczytania. A mówię to ostatnimi czasy coraz rzadziej.
Tytuł: Kraina złotych kłamstw
Autor: Anna Górna
Wydawnictwo: Czwarta Strona Kryminału
Data wydania: 26 stycznia 2022